Wbrew obiegowej opinii, z rodziną wyjść można dobrze nie tylko na zdjęciu. A ponieważ ostatnio każdy pędzi w pogoni za czasem (ten, wedle ekonomii, stał się zasobem cenniejszym chyba niż pieniądz - i już wiemy, skąd ta wielka inflacja!), to pozostawienie organizacji spotkania rodzinnego podmiotowi zewnętrznemu jest bardzo dobrym pomysłem.
Dlaczego warto zorganizować spotkanie rodzinne w hotelu?
Zacznijmy może od samych korzyści spotkania w gronie rodziny, z którą tak trudno na co dzień utrzymać nam regularny kontakt. Tego typu przyjęcie, bez względu na to, czy zaprosimy nawet kuzynkę szwagra byłej żony wujka Staszka, czy spotykamy się tylko w bliskim, kameralnym gronie, jest okazją do nadbudowania nieco rozluźnionych więzi. Mamy wreszcie okazję zobaczyć się na żywo, bez pośrednictwa komunikatorów, kamerek internetowych, maili czy pośpiesznie wysyłanych smsów. Bliskość innych osób jest jedną z podstawowych rzeczy w piramidzie naszych emocjonalnych potrzeb - człowiek jest zwierzęciem stadnym, dobrze zatem, by od czasu do czasu miał z tym stadem realną styczność. Przy okazji przeraził się, bo “Jak ciotka Helenka wyglądała niedawno całkiem całkiem, a teraz jak pomarszczona śliwka, to jak ja wyglądam?!”, albo “Przecież on nie może pić wina, dopiero co raczkował!”. Ale też wysłuchał wielu ciekawych historii w miłym otoczeniu.
Organizując spotkanie rodzinne w hotelu oszczędzamy (ten cenny) czas, jaki trzeba by było poświęcić na samodzielne przygotowanie przyjęcia.
Wybrany hotel wymaga od organizatorów podstawowych informacji i uiszczenia jakiejś przedpłaty - kwestie realizacji pozostawione są już pracownikom. Nie trzeba zajmować się gotowaniem, dekoracją czy sprzątaniem - przychodzimy, jak to się mówi, “na gotowe”.
Hotele, które organizują spotkania rodzinne, oferują bardzo szeroki zakres usług.
To, jakie miałyby to być usługi, zależy od potrzeb i preferencji gości. Osoby z działu sprzedaży przygotowują ofertę, zbierając najpierw wszystkie potrzebne dane. Mogą zapytać między innymi o to:
- Czy jest to samo spotkanie w restauracji, czy też potrzebny jest nocleg?
- Jak dużo osób bierze udział w uroczystości i jaka jest ku niemu okazja?
- Czy w spotkaniu biorą udział dzieci i potrzebny jest jakiś kącik zabaw lub animator?
- Czy jest to spotkanie wieczorne, czy raczej obiad?
- Czy potrzebne są jakieś dodatkowe atrakcje, takie jak organizacja wycieczki przed spotkaniem, grill, ognisko, relaks w SPA?
- Jakie są preferencje dotyczące menu? (Wybór dań, napojów, określenie, czy potrzebny jest bufet kawowy, czy konieczne są dania wegetariańskie, wegańskie, bezglutenowe..?)
- Czy potrzebna jest pomoc w organizacji transportu?
- Jak powinno wyglądać przystrojenie stołów i sali restauracyjnej?
Oszczędność… nerwów
Każdy z nas ma w swojej rodzinie grono ciotek (czasem są to własne rodzicielki, a czasem my sami wpadamy w tą pułapkę), którzy koniecznie chcą nas odciążyć w przygotowaniu potraw i przynieść coś od siebie. Z jednej strony - to miłe, wszak chodzi o pomoc. Z drugiej, między ciotkami rodzi się niezdrowa rywalizacja “co bardziej zejdzie”, poprzedzona awanturą o to, kto co przyniesie. No i trudno zapomnieć o wznoszącej oczy do nieba ciotce Krystynie, która głosem męczennicy snuje opowieści o godzinach spędzonych na krojeniu włoszczyzny do sałatki jarzynowej. Człowiek zaczyna zastanawiać się, czy w ogóle zjeść to cudo, bo z czystej przyzwoitości i szacunku dla ciotczynej pracy, wypadałoby przytyć co najmniej kilogram, bo sałatka oprócz kaloryczności majonezu, ma też tą energię, którą wyssała z ciotki podczas przygotowań…
Łatwo i przyjemnie
Każdy, kto choć raz organizował imprezę w domu, wie, że za tych kilka godzin rozrywek, zapłacić trzeba katorżniczą walką, w której oręż stanowi Pronto, mop i ścierki z mikrofibry. Przed przybyciem gości należy bowiem posprzątać (przecież nie wolno pokazać bałaganu! Wedle nauk naszych matek, najlepiej, jeśli na przybycie gości mieszkanie wyglądało tak, jakby było pokazowym, nigdy nie zamieszkanym lokum pośrednika nieruchomości). Później, niestety, trzeba również zająć się sprzątaniem po gościach (tu już wystarczy standard nieco powyżej stajni Augiasza), zmywaniem garów (krócej zajęłoby Hobbitowi dostarczenie pierścienia go góry, niż nam zajmuje zmywanie tej, nomen omen, góry naczyń). Przyjęcie w hotelu oznacza, że nie dotyczy nas ani sprzątanie przed, ani usługiwanie w trakcie, ani ogarnianie Armagedonu po spotkaniu.
Neutralny grunt
No i “last but not least”, spotkanie w hotelu oznacza, że spotykamy się na gruncie neutralnym. Członkowie rodziny nie dość, że poskramiają swoje naturalne instynkty (które każą wykłócać się o błędy rodzinne do pięciu pokoleń wstecz, o politykę, a biednej Katarzynie i Markowi wypominać brak narzeczonych i gromady rozwrzeszczanych dzieci), to wręcz zachowują się po wersalsku. No i nikt nie jest zmuszany do zakładania papci, a to już argument przebijający wszystko.